Jej płótna zdobią niejedną muzealną salę. Z reprodukcji wydruków, plakatów i tapet uśmiechają się na wpół rozebrane damy o nieco zalotnych spojrzeniach. Chociaż dziś obrazy Tamary Łempickiej osiągają zawrotne ceny na aukcjach, ona sama długo nie wiedziała, że zostanie jedną z najsłynniejszych na świecie malarek.
Urodziła się 16 maja 1898 roku w Warszawie, ale szybko przeprowadziła się do Petersburga. Gdy kilkanaście lat później, w 1911 roku, wkracza na salony, wie, że oprócz talentu i ciężkiej pracy musi zdobyć koneksje. Dlatego wolny czas poświęca na intensywne i bujne życie towarzyskie. Na jednym z przyjęć poznaje Tadeusza Łempickiego. Uwodzi go wybujałą seksualnością, determinacją i pracowitością.
Łempicka: „(…) Żeby przeżyć, trzeba wykorzystywać swe ciało i posługiwać się seksem”. Dzięki przygodnemu romansowi ze szwedzkim konsulem udaje jej się wydobyć z aresztu Łempickiego. Związek z konsulem trwa kilka dni. Po nim następują kolejne równie krótkotrwałe znajomości. Tamara lubi dotykać ludzi. Zdarza jej się przesiadywać w klubach, gdzie w dzień kształci się w kierunku sztuki. Taką radę otrzymuje od siostry, która zachęca Łempicką do namalowania kilku obrazach.
Po jednym z przyjęć Tamara zostaje do rana i tworzy pierwszy akt. Do obrazu, później sprzedanego za krocie, pozuje przypadkowo poznana prostytutka. Potem są portrety. Jak wszystko co tworzy jej prace muszą być „jakieś”. Oryginalne i bezpruderyjne. Starannie wykończone, eleganckie, złożone z prostych geometrycznych brył.
Jeden z krytyków: „Modelki Tamary de Łempickiej to kobiety nowoczesne. Nie znają hipokryzji i wstydu w kategoriach moralności burżuazyjnej. Są opalone i ogorzałe od wiatru, a ich ciała sprężyste (…)”. Łempicka pozuje na kobietę nowoczesną i tworzy takie kompozycje. Obraca się w świecie artystów, czuje się w nim doskonale.
Do czasu. Coraz częstsze napady depresji, które Tamara próbuje zaleczyć trzema paczkami papierosów i walerianą nie pomagają. Obsesyjnie próbuje połączyć role matki, żony, rozpustnicy i artystki. Z miernym skutkiem.
Wreszcie rozstaje się z Tadeuszem, zachowuje jego nazwisko. Z córką też nie łączą ją najlepsze relacje – bardziej od Kizette liczy się Iry Parrot. Ukochana modelka, a także – jeśli wierzyć plotkom – kochanka. Wreszcie Łempicka wpada na genialny pomysł. Pakuje walizkę i wyjeżdża w pierwszą od lat podróż.
We Florencji kończy kurs malarstwa, zaręcza się z nauczycielem, który dopiero po chwili orientuje się kim jest Łempicka. W Rzymie podszywa się pod Gretę Garbo, Włochom to nie przeszkadza. Elegancka i zadbana malarka przypomina ją nie tylko z fizjonomii. Ubrania z metkami najlepszych projektantów sprawiają, że zaczyna pojawiać się na okładkach magazynów. Tak samo jak jej płótna. Tamara ma powody do zadowolenia. Szaleje za nią arystokracja, chętnie bywa zapraszana na rauty. Ma też pieniądze – tylko do 28. roku życia może pochwalić się milionem dolarów na koncie!
Maluje dużo i dokładnie. Każda nawet najdrobniejsza plama ma dla niej szczególne znaczenie. W latach 30. jej twórczość wkracza na nowy etap dzięki Raoulowi Kuffnerowi. Potentat i mecenas sztuki szybko zachwyca się art dekowskimi obrazami Łempickiej. Kuffner nie pociąga fizycznie Tamary, jest jednak zakochany w malarstwie, do tego ma gust. Obrazy żony wiesza obok cenionego przez nią Dűrera.
Przed II wojną światową parę ratuje wyjazd do Stanów. Wynajmują nieproporcjonalnie dużą willę, w której Łempicka samodzielnie obsługuje gości. Chociaż stać ją na pomoc domową gotuje bigos, przyprawia go ostrymi przyprawami. Na te przyjęcia chce dostać się każdy miłośnik współczesnej sztuki.
W trakcie wojny do Łempickiej dociera, że zmienił się świat. Ona także się zmienia. Zamiast nowobogackich dam maluje biedę i cierpienie. Zostaje wolontariuszką, w wolnym czasie projektuje i szyje kobiece mundury. Nieustannie szuka inspiracji. Najpierw pociąga ją malarstwo holenderskie i flamandzkie, później abstrakcje. Te dzieła nigdy nie spotkają się z przychylnymi opiniami krytyków. Tamara podłamuje się. Chce być na czasie, dlatego ciągle zmienia styl.
Po raz kolejny Amerykanie odkrywają ją dopiero w latach 70. Za bajońskie sumy schodzą dzieła z lat 20. i 30. Inne nie. Gdy 18 marca 1980 roku umiera w Meksyku jeszcze nie wie, że wkrótce zostanie najlepiej sprzedającą się artystką.
Tylko w 2018 roku „La Musicienne” idzie pod młotek za 9 milionów dolarów. To rekordowo wysoka suma za pracę polskiego artysty. Rok później pada kolejny rekord – jeden z kolekcjonerów nabywa „La tunique rose” za 13,3 mln dolarów. Najdroższe dzieło Tamary? „Portrait de Marjore Ferry” sprzedany za 16.28 mln funtów, przeszło 82 milionów złotych!
Tamara Łempicka bywa nazywana królową art – déco. Tworzyła niezapomniane i intrygujące dzieła, chociaż nigdy nie planowała takiej kariery. W jednym z ostatnich wywiadów przyznała: „Nie liczą się początki, o ile koniec jest dobry”. W jej przypadku ta złota myśl się sprawdziła.