Krzysztof Heksel urodził się w 1982 roku w Wałbrzychu. Chociaż jego ojciec zajmował się renowacją starych obrazów, on sam przez wiele lat żył w przekonaniu, że nie może zostać malarzem. W domu obcował jednak z dziełami wybitnych artystów. Hekselowi podobały się zwłaszcza marynistyczne dzieła Ajwarowskiego, które metodą prób i błędów kopiował. Jak sam powtarza w wywiadach: „Nigdy nie lubiłem kwiatków w wazonie czy pejzażyków, wszystko to lepiej wygląda na żywo lub na fotografii”.
Będąc nastolatkiem Heksel zwrócił uwagę na prace Zdzisława Beksińskiego. Tajemnicze i zaskakujące prace surrealisty i te tworzone w nurcie realizmu fantastycznego ceni wyjątkowo wysoko. „Pierwsze fotografie obrazów Beksińskiego zobaczyłem w jakimś albumie, miałem wtedy ok. 14, 15 lat. To było dla mnie olśnienie, «to jest to» – pomyślałem. Nie wiedziałem w jaki sposób artysta tworzy, więc próbowałem go naśladować, co przynosiło różny skutek. Robiłem to dla siebie, nie myślałem wtedy, że zostanę artystą”. I dodaje: „Myślę, że problemem nie jest fakt, że maluję surrealizm jak Beksiński czy wielu innych artystów, lecz chęć, że chcę doścignąć mistrza w technice malowania i nie wstydzę się tego”, by po latach stwierdzić, że nie ma zamiaru być drugim Beksińskim.
Prezes Związku Artystów Polskich w Wałbrzychu: „On na podstawie tego co Beksiński stworzył, jest jakby kontynuatorem jego twórczości”.
Na pytania dlaczego tworzy melancholijne płótna, odpowiada: „Uważam, że ciągle narastająca entropia we wszechświecie oraz proces rozkładu są malarsko bardziej ciekawe niż jakieś kolorowe wyidealizowane scenki i widoczki”. Obok Beksińskiego malarz ceni prace Gierymskiego, Boscha i Turnera.
Podobnie jak wcześniej Beksiński, Heksel uważa, że najważniejsza jest dla niego faktura obrazu, a nie ich tematy. Nie chcąc narzucać widzom gotowej interpretacji płócien, pozostawia je bez tytułu.
Krzysztof Heksel do tego stopnia wykonuje podobne do Beksińskiego obrazy, że jedną z jego prac sprzedano błędnie jako dzieło sanockiego malarza. Płótno trafiło do amerykańskiego wielbiciela polskiego surrealizmu, jednak gdy usłyszał o pomyłce nie zwrócił go galerii. Heksel w wywiadzie: „Najśmieszniejsze jest to, że ten obraz był trochę nieudany.”
Krzysztof Heksel wrócił do malowania w 2006 roku po śmierci ojca, jednak dopiero siedem lat później malarz zdecydował się pokazać swoje obrazy w jednej z galerii. Mimo braku artystycznego wykształcenia w 2015 roku artysta zasilił szeregi Związku Artystów Polskich.
Styl i materiały, jakich Krzysztof Heksel używa zmieniały się przez lata. Obecnie artysta wykonuje kompozycje na płytach. Jak wspomina: „Płyta daje tę możliwość, żeby od początku gruntowania, kładzenia farby, zrobić gładką powierzchnię”. Malarz korzysta również z oleju, a wiele elementów dzieł podkreśla laserunkiem, wydobywając w ten sposób głębię postaci i barw przedstawianego przez siebie świata.
Heksel przyznaje, że praca nad obrazami trwa długo. „Obecnie wygląda to tak, że nakładam wiele warstw, ciągle przerabiam i wymyślam w trakcie tworzenia. Malowanie obrazu jest jednocześnie jakby studium do niego. Każdy jest wielokrotnie przerabiany, poprawiany i to długo trwa”.
Malarz nie chce osiągnąć doskonałości, bo bardziej od niej interesuje go sam proces tworzenia. Głównymi tematami prac Heksela, podobnie jak u Beksińskiego są motywy śmierci, przemijania, snu, a inspirację wielu płócien stanowi kosmos, astronomia, filozofia, poszukiwanie sensu istnienia.
Heksel: „Jest jakaś burza myśli, to się w trakcie zmienia i dlatego nie nadaje się treści tym obrazom. Po prostu jest coś jak sen, bo w śnie mamy różne sploty zdarzeń.” W innym wywiadzie artysta powiedział: „Dla mnie to nie jest ani mroczne, ani ciężkie, ja to po prostu lubię. Obraz ma dać odbiorcy do myślenia oraz przedstawiać wrażenia estetyczne, wizualne. Właśnie do tego cały czas dążę i liczę, że choć trochę zbliżam się do ideału”.
W 2017 roku Krzysztof Heksel otrzymał nagrodę La Palette du Monde, przyznaną w ramach Pierwszego Międzynarodowego Festiwalu Sztuk w Paryżu. Kolejne wystawy, tj. „Metamorfoza”, „Surrealistyczne światy Krzysztofa Heksela” prezentowana we wrocławskiej Hali Stulecia lub „Ogrody Ceramiki” pokazane na Wydziale Ceramiki i Szkła w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, utwierdziły artystę w przekonaniu, że może skupić się na tworzeniu nowych dzieł.
Krzysztof Heksel regularnie pokazuje obrazy w wielu miejscach Polski, np. Wałbrzychu, Głuszycy, Ząbkowicach Śląskich, Kłodzku, Piasecznie (ekspozycja „One Night One Art” z 2017 roku), gdzie zachwycił skromnością. Pracownica galerii w Głuszycach: „Był zażenowany tym całym zamieszaniem, które było związane z wystawa jaką mu organizowaliśmy. Tak zostało do tej pory”.
Artysta współpracuje z kilkoma galeriami, w tym wałbrzyską galerią Touch of Art i Galerią Impart z Wrocławia.
Krzysztof Heksel jest artystą nietuzinkowym. Choć jego prace bywają porównywane z dziełami Zdzisława Beksińskiego, malarz uważa, że warto pozostać sobą. A sztuka jaką tworzy stała się odzwierciedleniem jego duszy.