Wielbiciele jego twórczości podkreślają, że był dla nich mistrzem groteski i ironii. Mówili, że należał do grona artystów chorych na Polskę.
Jerzy Duda – Gracz urodził się 20 marca 1941 roku w Częstochowie. Szybko okazuje się, że musi zostać malarzem. Dostaje się do krakowskiej filii ASP. W Katowicach Duda – Gracz uczy się rozpoznawać techniki malarskie, tworzy pierwsze grafiki i wielkoformatowe płótna. Odkrywa własny styl, który kształtuje latami. Dobrze czuje się w murach uczelni, dlatego gdy dostaje propozycję współpracy nie waha się długo. Już w 1976 roku artysta rozpoczyna serię wykładów. Choć pracuje tam tylko przez sześć lat Duda – Gracz czuje się pedagogiem, a dopiero później malarzem. Dziesięć lat po rozstaniu z ASP Jerzy dostaje kolejną intratną propozycję. Ma poprowadzić w nieistniejącej dzisiaj Europejskiej Akademii Sztuki cykl wykładów.
Duda – Gracz nie koncentruje się tylko i wyłącznie na prowadzeniu zajęć. Już w 1970 roku tworzy pierwszy obraz. „Pamięci ojca” szybko staje się jedną z wysoko cenionych kompozycji malarza. Uwielbia komentować politykę, jednak nie potrafi tworzyć poza Polską. Agata Duda – Gracz, córka artysty: „ (…) Był uzależniony od wszystkiego co polskie, od literatury polskiej, malarstwa, pejzażu. Żył przemianami polityczno – ustrojowymi zachodzącymi w naszym kraju”.
Dodaje, że artysta czuje się rozczarowany polityką. „To, w co wierzył, okazało się kolejnym rozczarowaniem – wtedy namalował swój obraz pożegnalny pt. «I co dalej, najmilsza moja, jedyna?». Potem nie poruszał już tego tematu na płótnach, w swoim malarstwie. Skończył się cykl obrazów dotyczący przemian i historii Polski. To miejsce zajęły studia pejzażu Polski «prowincjonalnej», cykl obrazów inspirowanych muzyką Chopina, portrety ludzi i zdarzeń”.
Jerzy chętnie dzieli się spostrzeżeniami dotyczącymi patriotyzmu, często o nim mówi. Duda – Gracz: „Ale to nie była ta powszechna odmiana patriotyzmu patetyczno – moralizatorska. Była surowa. Gorzka. Tak samo jak gorzko ojciec malował samego siebie, tak i malował tę swoją ukochaną Polskę. I swoich bliskich. Proszę mi wierzyć, trzeba wiele miłości, żeby znieść taki portret”.
Główne inspiracje malarza? Prace Witolda Wojtkiewicza, Petera Brueghla starszego, kapistów i dzieła artystów współpracujących z Grupą Janowską. Duda – Gracz chętnie sięga po prace ekspresjonistycznej grupy Die Brűcke, podobnie jak Rembrandt, Caravaggio i Rubens korzysta z wąskiej palety barw. Gdy w latach 70. artysta tworzy „Tryptyk polski” zachwyca się najsłynniejszymi pracami Maneta, Tycjana i Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. Aby zmusić się do pracy sygnuje każde dzieło, dodając do niego numer.
Duda – Gracz uwielbia eksperymentować, zdarza się, że korzysta z innych technik niż olej i akryl. Wykonuje jedną z pierwszych w swoim dorobku litografii sakralnych. „Droga krzyżowa” nie zostaje dobrze przyjęta, zwłaszcza wśród zakonników.
Jego obrazy są oryginalne, bardzo różnią się od siebie. Nic dziwnego, że Duda – Gracz zyskuje uznanie krytyków, w tym najważniejszego Krzysztofa Teodora Toeplitza, redaktora „Szpilek” i „Wiadomości Kulturalnych”. Stanisław Piskor: „Charakterystyczną i wyróżniającą cechą malarstwa Jerzego Dudy-Gracza jest z jednej strony «literackość», z drugiej natomiast świat wartości zdegradowanych, fetyszyzmu, wulgarności. Nie są to oczywiście wyimaginowane obskuranty dla zaszokowania publiczności, ale dostrzeżone w konkretnym świecie, w konkretnych sytuacjach społecznych (…)”.
Redaktor „Poglądów” dodaje: „ (…) Z grubsza biorąc szczególnej obserwacji poddaje artysta świat drobnomieszczańskości (co nie oznacza oczywiście grupy społecznej, ale mentalność), dalej: podejmuje obrazowo wiele obiegowych fetyszyzmów społecznie funkcjonujących, czy wreszcie obyczajowość, a nawet pewnego rodzaju religijność. Jako artysta jest bezkompromisowy do granic okrucieństwa, ale sprawiedliwy w wymierzaniu chłost, w tym sensie, że każdemu daje według «zasług», niezależnie od tego, czy są to spostrzeżenia dotyczące równych czy «równiejszych», po tej czy po tamtej stronie tej czy innej barykady”.
Duda – Gracz pracuje powoli, niechętnie rozstaje się z płótnami. Nie z każdej pracy jest jednak zadowolony, co podkreśla jego córka. „Namalował kiedyś cykl obrazów holenderskich – kilkanaście prac – nie lubił ich (…)”. Do płócien głównie pozuje mu córka.
Agata Duda – Gracz wspomina, że początkowo nie rozumiała sztuki ojca. „Kiedy byłam mała obrazy ojca strasznie mi się nie podobały. Bardzo mnie drażniło, że mój tata nie rysuje jak Walt Disney, tylko tworzy te swoje koszmarne bazgroły. Potem, przechodząc fascynacje kolejnymi malarzami, mój stosunek do obrazów taty się zmieniał. Pojawił się podziw. W miarę upływu czasu, zaczęłam to rozumieć coraz bardziej: że oto mieszkam pod jednym dachem z człowiekiem, który jest w stanie namalować wszystko, w każdej konwencji, na każdy sposób – proszę mi wierzyć, że to jest coś niesamowitego” – wyznaje.
W latach 80. Duda – Gracz wyjeżdża na Biennale w Wenecji. Jest jednym z nielicznych artystów, którzy prezentują swoje dzieła w Europie. To także trudny czas, krytycy nie pozostawiają na nim suchej nitki, gdy tworzy własny Związek Polskich Malarzy i Grafików. Niechętnie udziela wywiadów, zamiast nich pracuje nad kolejnym dziełem. W „Ora et colabora” wyśmiewa krytyków, coraz częściej tworzy cykle malarskie. Do najsłynniejszych należą m.in. „Obrazy Jurajskie”, „Obrazy Prowincjonalno – Gminne” i „Pejzaże Polskie”.
W 1999 roku Duda – Gracz rozpoczyna katorżniczą pracę nad 313 dziełami inspirowanymi twórczością Fryderyka Chopina. Mówi: „W ostatnich latach ledwo naszkicuję obraz, gdy tylko pojawi się i odrobinę zmaterializuje jego idea – kończę pracę, bo zależy mi, żeby wyglądał jak duch, jak cień, jak szept”. To największe i najbardziej pracochłonne dzieło, którego podejmuje się artysta. Kończy je po czterech latach, niedługo później umiera.
Wielbiciele malarza są w szoku, bo wraz z jego śmiercią kończy się pewna epoka. Epoka, w której twórczość Jerzego Dudy – Gracza nie miała sobie równych.