Oszczędne, minimalistyczne prace z motywem amerykańskiej flagi. Tak można w skrócie scharakteryzować twórczość Jaspera Johnsa. Przez niektórych bywa nazywany pierwszym żyjącym artystą Stanów Zjednoczonych. Malarz tworzy prace o doskonałym warsztacie i intensywnych nasyconych barwach.
Jasper Johns urodził się 15 maja 1930 roku w Auguście w stanie Georgia. Niemal nie pamięta miasta, dość wcześnie wyjeżdża z matką do Karoliny Południowej. Wolny czas spędza włócząc się po ulicach, których w ogóle nie zna. Po latach wyjaśnia: „Kiedy byłem dzieckiem, nie było artystów i nie było sztuki, więc naprawdę nie wiedziałem co to znaczy”.
Pytany o to czym zamierza się zająć w przyszłości, przekornie wzrusza ramionami. Może dlatego co chwila zmienia uczelnie. Najpierw przez trzy semestry biega na zajęcia na Uniwersytecie Południowej Karoliny. Wyjeżdża do Nowego Jorku gdzie coraz bardziej intryguje go sztuka. Zdaje do Parsons School of Design, jednak i tam nie zagrzewa długo miejsca. Johnsowi nigdy nie będzie dane skończyć studiów.
W 1954 roku bierze udział w wojnie koreańskiej. Między wymianą ognia patrzy na dumnie łopoczącą amerykańską flagę. Fascynują go japońskie i koreańskie obrazy, rzeźby i grafiki, dokładność z jaką artyści podchodzą do niewiele znaczących detali. Być może wtedy Johns wpada na pomysł stworzenia podobnych dzieł.
Pewne jest za to, że po powrocie do Karoliny Południowej poznaje homoseksualistę, Roberta Rauschenberga. Razem pracują nad wielkoformatowymi płótnami, chociaż tylko Johns zyska międzynarodową sławę. Prace nad flagami, najbardziej amerykańskim motywem wszech czasów, trwają cztery lata. Aby zarobić para projektuje witryny sklepu jubilerskiego Tiffany & Co.
Wysiłek się opłaca. Johns coraz bardziej poświęca się pracy, zdobywa pierwsze zlecenia. Tworzy serie map, celów, liter, cyfr i flag. Jest jednym z pierwszych malarzy, który wprowadza do abstrakcji tekst. Tak powstają, m.in. „Szare liczby” czy „False Start”. Po nim pomysł ten zrealizuje Christopher Wool.
Johns bywa niezadowolony z efektu prac. Zdarza się, że pali nimi w piecu. Mawia: „Jeśli chcesz zostać artystą, musisz wszystko porzucić”. On zaniedbuje inne rzeczy, za to może pochwalić się coraz lepszą techniką.
W 1958 roku z natury nieśmiały Johns odwiedza Leo Castellego. Znany kolekcjoner i marszand poszukuje oryginalnych i intrygujących dzieł. Patrzy na pracę do złudzenia przypominającą zdjętą z masztu flagę. Przez chwilę nie może wydusić ani słowa. Czegoś podobnego jeszcze nigdy nie widział.
Castelli: „I wtedy skonfrontowałem się z tym cudownym zestawem bezprecedensowych obrazów – flagi czerwone, białe i niebieskie… Po prostu niesamowity widok. Coś, czego nie można sobie wyobrazić, nowe i niespodziewane”.
Kompozycje wywołują podobne emocje u Alfreda Barra. Założyciel Musem of Modern Art, galerii, z którą artysta zwiąże się później na stałe, od razu dostrzega wielki potencjał i talent Jaspera. Barr kupuje 4 obrazy. Potem żałuje, że nie nabył reszty dzieł, ale te wiszą już na ścianach nowych właścicieli.
Wielka sława Johnsa dopiero się zaczyna. Miłośnicy pop – artu i minimalistycznej sztuki współczesnej coraz częściej słyszą o „rzeczach, o których umysł już wie”. W ten sposób krytycy nazywają kompozycje Jaspera, do których szybko przekonuje się publiczność.
Malarz spędza większość czasu w pracowni, wykonuje dwuwymiarowe płótna, płaskorzeźby (np. „Cele z 4 twarzami”), rzeźby w wosku. Na te ostatnie nakłada kolaże złożone z odcisków kluczy lub stopy przyjaciela, Merce’a Cunninghama. Brązowe odlewy często pokrywa patyną, wyglądają starzej. W taki sposób powstaje „Fragment listu”, rzeźba z fragmentem listu Vincenta van Gogha. Johns tworzy ją w 2009 roku.
Artysta zdobywa liczne nagrody (na czele z Prezydenckim Medalem Wolności). Staje się sławny i bogaty. Dziennikarze marzą o przeprowadzeniu wywiadu, na co Johns przystaje z wyraźną niechęcią.
Gdy w 1998 roku artysta sprzedaje nowojorskiemu Metropolitan Museum of Art „White Flag” za ponad 20 milionów dolarów, nazwisko Johnsa jest na ustach wszystkich. Prawdziwą gratką wśród kolekcjonerów są wielkoformatowe płótna; pojawienie się choćby jednego takiego dzieła w renomowanych domach aukcyjnych zakrawa o cud.
Tak jest w 2006 roku gdy „False Start”, jedno z pierwszych udanych dzieł artysty, trafia pod młotek za 80 milionów dolarów. Tym samym Johns staje się najbardziej pożądanym amerykańskim artystą wszech czasów. O jego pracach marzy niemal każdy.
Cztery lata później anonimowy kolekcjoner za wykonaną w 1958 roku flagę płaci astronomiczną kwotę 110 milionów dolarów! Ale nie wszystkie obrazy Johnsa wyceniane są tak wysoko. „Flag” z początku lat 80. kosztowała anonimowego nabywcę „zaledwie” 36 milionów dolarów.
Dzięki sprzedaży minimalistycznych płócien Johns ma z czego żyć. I choć średnio tworzy 5 obrazów rocznie, nikt nie ma wątpliwości, że jest najbardziej amerykańskim, zaraz po Warholu i Pollocku, twórcą. To on wyniósł na piedestał amerykańskie symbole narodowe i sprawił, że zaczęto postrzegać je na równi z dziełami sztuki. Nic dziwnego, że stał się gwiazdą minimal artu. Malarzem bez którego dziś nie sposób wyobrazić sobie współczesną sztukę.