Delikatne, pastelowe kolory, przewaga formy nad treścią i wzbudzający zachwyt światłocień. Bardziej od metafizycznych problemów, historycznego heroizmu impresjonistów interesuje przyroda i subiektywne odczucia.
Nowy styl w sztuce nie powstałby gdyby nie… William Turner! Angielski malarz, który ustawiał swoje sztalugi na skałach i z tej odległości malował morze zachwycił Moneta. Claude zna jego dzieła głównie z reprodukcji i z miejsca się nimi zachwyca. Uważa go za Boga, mistrza światłocienia. Jeszcze w latach 50. XIX wieku gdy Monet porzuca atelier, sztywne ramy narzucone przez akademizm i wyidealizowane piękno na rzecz portretowania natury wszyscy patrzą na niego zaskoczeni. Kilkanaście lat później rodzina i przyjaciele muszą go przeprosić. Na razie Monet wystawia w pracowni Nadara „Impresję. Wschód słońca”. Dzieło wzbudza ambiwalentne uczucia.
Louis Leroy, jeden z krytyków: „Impresja – byłem tego pewien. Powiedziałem sobie, skoro jestem pod wrażeniem, musi być w tym impresja…i jaka wolność, jaka prostota warsztatu! Tapeta na swoim embrionalnym etapie produkcji jest bardziej skończona niż ten widok morza!”. Leroy należy do poczytnych dziennikarzy, z jego zdaniem liczą się marszandzi i właściciele galerii. Podobne opinie na temat kompozycji, które dzielą artystów i rewolucjonizują świat sztuki słychać na ulicach Paryża.
W „La Rappel” można przeczytać: „Któż to taki artyści – impresjoniści? Zadowalającej odpowiedzi nikt jeszcze nie dał. (…) Nie kopiują, lecz interpretują, starając się znaleźć ogólny wynik różnorodnych linii i barw, które, patrząc na przedmiot obejmujemy wzrokiem jednocześnie. Nie analizują, lecz syntetyzują i niewątpliwie dlatego są przeświadczeni, że o ile analiza stanowi najwłaściwszą metodę sztuki, to podstawową metodą sztuki jest synteza”.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni nowym stylem. Albert Wolff wyznaje, że dzieła impresjonistów przypominają „(…) kupę mięsa w stanie rozkładu z plamami zielonymi, fiołkowymi, które oznaczają stan zupełnej zgnilizny z trupa!”. Mało tego! Galerie, w których odbywają się wernisaże są wyśmiewane, nazywane szpitalami psychiatrycznymi. Zaproszeni goście przychodzą na wystawy tylko po to by pośmiać się z artystów. Bywają też mało zabawne sytuacje. W 1875 roku studenci z Akademii Sztuk Pięknych wszczynają bójkę, w efekcie właściciele jednego z domów aukcyjnych muszą wezwać policję. Niektórzy krytycy zgodni przyznają, że impresjonizm jest wartościowym zjawiskiem w sztuce. Mają rację.
Ci, którzy odmawiają Monetowi kolejnych wernisaży szybko orientują się, że postąpili niewłaściwie. Nowy kierunek, który pojawia się w literaturze i muzyce szybko zdobywa rzesze wielbicieli. Płótna impresjonistów coraz częściej pokazywane są nie tylko we Francji, ale również Europie.
Wkrótce nowy styl, w którym dominuje zaburzona równowaga kompozycyjna i dywizjonizm, czyli nakładane obok siebie czyste plamy zlewających się ze sobą kolorów, staje się alternatywą dla sztywnego i przewidywalnego akademizmu. Impresjoniści rezygnują z dotąd obowiązujących tematów, zamiast głodu, śmierci i chorób pokazują jasną stronę życia. Nie istnieją dla nich tematy tabu.
Auguste Renoir: „Dla mnie obraz musi być czymś przyjemnym, wesołym i ładnym, tak ładnym! Jest dość przykrych rzeczy w życiu, abyśmy mieli ich tworzyć jeszcze więcej”. Wtóruje mu Camille Pisarro: „Szczęśliwi ci, którzy widzą piękno w miejscach zwykłych, tam gdzie inni niczego nie widzą! Wszystko jest piękne, wystarczy tylko umieć dobrze spojrzeć”.
Coraz częściej na wystawach mówi się o nowym pięknie, w prasie nazywanym estetyką impresjonistów. Ucięte w połowie głowy i drzewa są równie piękne co łany zbóż. Monet: „Każdego dnia odkrywam bardziej i bardziej piękne rzeczy. To wystarczy, by doprowadzić mnie do szaleństwa. Mam takie pragnienie żeby zrobić wszystko, głowa mi od tego pęka”. Pytany o źródła inspiracji powtarza: „Bogactwo, które osiągam pochodzi z natury, źródła mojej inspiracji”.
Impresjoniści stają się ekspertami od tworzenia nastrojowych, pełnych uroku obrazów. W trakcie jednej z wystaw Auguste Renoir wyznaje: „Jeżeli warsztat jest bazą, podstawą sztuki i jej trwałości, to jednak nie jest wszystkim. W sztuce starożytnej jest coś innego, co sprawia, że jej dzieła są tak piękne: jest to pogoda, która sprawia, że nigdy nie można się im dość napatrzeć i która nasuwa nam myśl o dziele wiecznym”.
Jednym z malarzy zafascynowanych impresjonizmem jest Krzysztof Kłosiewicz. Artysta nie uznaje ograniczeń czasu, przestrzeni i barwy. Tworzone przez siebie kompozycje traktuje bardzo osobiście. Stara się nawiązać mistyczny kontakt z rzeźbą, w malarstwie używa wyłącznie subtelnych kolorów.
Małgorzata Kruk to kolejna artystka zakochana w malarstwie impresjonistycznym. Przenikające się pastelowe barwy, zaburzona równowaga kompozycji to najważniejsze cechy jej stylu. Kruk uwielbia malować kwiaty, uważa je za prawdziwe dzieła sztuki. Kocha łąkę, która stanowi dla niej synonim raju, prześladuje ją, dostarcza wielu wzruszeń i spokoju.
Więcej impresjonistycznych obrazów w galerii Touch of Art: https://www.touchofart.eu/Impresjonizm/kierunek/, https://www.touchofart.eu/galeria/p/2/direction/5/price-max/10/.
Zdania na temat impresjonistów były podzielone. Jedni chwalili wyjątkową intuicję malarzy, inni nie rozumieli nowego stylu. Kiedy w 1874 roku impresjoniści pokazali kilka swoich prac nikt nie wiedział, że nastał czas nowej sztuki. Nudne, akademickie płótna zastąpiły pełne dobrego smaku i świeżości kompozycje, których głównymi bohaterami stała się natura. Zmieniające się pory roku, wykadrowane krajobrazy nie stanowiły dla malarzy żadnej przeszkody. Dlatego impresjonizm bywa nazywany malarstwem chwili.