Rozmyte, nieco zamglone kompozycje, przypominające bardziej kiepskiej jakości zdjęcia niż dzieła sztuki. Tak w wielkim skrócie można opisać twórczość Gerharda Richtera. Nietuzinkowego malarza, twórcy realizmu kapitalistycznego. Artysty, którego dzieła na aukcjach osiągają zawrotne ceny.
Urodził się 9 lutego 1932 roku w Dreźnie. Chociaż jego matka, Hildegarda Schönfelder, jest pianistką, nikt z najbliższego otoczenia Richtera nie zajmuje się jednak malowaniem obrazów. Gerhard będzie pierwszym, który na dziełach nieprzypominających cenionych arcydzieł zbije fortunę. Na razie sporo rysuje, fantazjuje, często ucieka w stworzony przez siebie świat.
Ma 10 lat, gdy dociera do niego ponura wojenna rzeczywistość. Godzina policyjna, i co za tym idzie, liczne ograniczenia, sprawiają, że Gerhard traci poczucie bezpieczeństwa. Potem jest jeszcze gorzej. Richter zostaje przydzielony do Deutches Jungvolk, wojskowej organizacji zrzeszającej wszystkich chłopców w Rzeszy.
Jakoś wytrzymuje długie musztry, jednak myśl o kłopotach finansowych rodziny nie daje spokoju. Ojciec, matematyk i fizyk, jest niemile widziany w Niemczech, traci posadę nauczyciela. Dlatego Gerhard rzuca szkołę. Zostaje malarzem reklamowym, a nowe zajęcie sprawia, że chwilowo zapomina o wojnie.
W wieku 17 lat postanawia zdawać do drezdeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Odważny krok, na studia dostają się najlepsi. Gerhardowi się udaje. W szkole uczy się pod okiem Karla von Appen, Heinza Lohmara i Willa Grohmanna. Początkowo tworzy murale, „podobne do tapety lub gobelinu”.
Później, w latach 60. niemal wszystkie prace zostają ze względów ideologicznych zamalowane. Gerhard staje się persona non grata. Dwa miesiące przed budową muru berlińskiego wyjeżdża do „lepszych” Zachodnich Niemiec. Od marazmu ratują go studia na Kunstakademie Dűsseldorf, gdzie godzinami ogląda i przerabia zdjęcia. Tworzy nowy antystyl, odwołujący się do reklamy realizm kapitalistyczny.
Richter: „Jedynym moim zmartwieniem jest przedmiot. W przeciwnym razie nie zadałbym sobie tyle trudu z wyborem tematów; w przeciwnym razie w ogóle bym nie malował”. Gdy tworzy, niemal nie wychodzi z pracowni. Martwe natury, autoportrety, portrety członków rodziny i kompozycje z motywem świec przypominają rozmyte zdjęcia.
Richter: „Fotografia jest najdoskonalszym obrazem. Nie zmienia się; jest absolutna, a więc autonomiczna, bezwarunkowa, pozbawiona stylu. Zarówno w swoim sposobie informowania, jak i w tym, o czym informuje, jest moim źródłem”.
Dodaje: „Nie tworzę rozmyć. Rozmycie nie jest najważniejsze; nie jest też identyfikatorem moich zdjęć. Kiedy rozpuszczam demarkacje i tworzę przejścia, nie robię tego po to, by zniszczyć przedstawienie lub uczynić je bardziej artystyczne lub mniej precyzyjne. Płynne przejścia, gładka płaszczyzna doprecyzowują treść i uwiarygodniają przedstawienie (impas «alla prima» za bardzo przypominałby malarstwo i zniszczyłby iluzję)”.
Wreszcie nadchodzi lepszy czas. Rok 1972 należy do niego. W utrechckim Museum voor Hedendaagse Kuns pojawia się katalog z dziełami malarza. Świeże, oryginalne i intrygujące prace przypadają do gustu miłośnikom zarówno surrealizmu jak i pop – artu. Richter coraz częściej nazywa siebie przedstawicielem Pop Art On. Jednak prawdziwy boom na jego obrazy przypada na lata 90. „Renate und Marianne”, portret siostry i żony, zostaje sprzedany za milion dolarów, jeden obraz z cyklu „Abstraktes Bild” idzie pod młotek za 21 milionów funtów.
Trzy lata później, w 2015 roku, Richter staje się numerem jeden na aukcji Sotheby’s w Londynie. „Abstraktes Bild (599)”, obraz z 1986 roku, staje się najdroższym dziełem Richtera. Malarz otrzymuje za nie aż 44.52 milionów dolarów. Dzięki temu Gerhard skupia się na tworzeniu witraży, rzeźb i fitografii. Odrzuca większość lukratywnych kontraktów, chociaż godzi się na współpracę z firmą Simens.
Gerhard: „Trzeba wierzyć w to, co się robi, trzeba zaangażować się wewnętrznie, aby malować. Po obsesji doprowadza się ostatecznie do przekonania, że można zmienić człowieka poprzez malowanie. pełne pasji zaangażowanie, nie ma już nic do roboty. Wtedy najlepiej zostawić to w spokoju. Bo w zasadzie malowanie jest idiotyzmem”.
On wierzy. Pojawia się na srebrnym ekranie. Widzowie „Gerhard Richter Painting” podgląda artystę w atelier. Z licznymi nagrodami (m.in. Nagrodą Oskara Kokoschki, Junger Western Art Prize, Złotym Lwem na 47. Biennale w Wenecji) i bajońskimi sumami na koncie (Richter znajduje się na liście 700. najbogatszych niemieckich biznesmenów), może skupić się na malowaniu.
„Malarstwo nie ma nic wspólnego z myśleniem, ponieważ w malarstwie myślenie jest malowaniem. Myślenie jest językiem – prowadzeniem dokumentacji – i musi mieć miejsce przed i po. Einstein nie myślał, kiedy kalkulował: obliczał – tworząc kolejne równanie w reakcja na poprzednią – tak jak w malarstwie jedna forma jest reakcją na drugą i tak dalej”.
Gerhard Richter przez wielu bywa nazywany najlepszym współczesnym artystą. Jego obrazy osiągają rekordowo wysokie sumy, a on sam nie odchodzi od sztalug. Nie zamierza rezygnować ze sztuki, która przed laty sprawiła, że oderwał się od przykrej codzienności. Gerhard Richter na zawsze pozostanie twórcą realizmu kapitalistycznego. Nurtu robiącego prawdziwą furorę. Bo niby jak inaczej wytłumaczyć fakt, że uczniowie Richtera, Albert Oehlen i Thomas Schutte, także są wysoko cenionymi, choć nie tak sławnymi malarzami.