Oboje osiągnęli niebotyczny sukces. Ona, mistrzyni marketingu i reklamy, on, malarz – skandalista. Połączyła ich miłość do sztuki i pieniędzy.
Elena Dimitriewa Diakonowa, zw. Galą, urodziła się 1894 roku w Kazaniu. W trakcie jednego z przyjęć poznaje 25 – letniego wówczas Salvadora i widzi w nim geniusza. Wychowany w konserwatywnej rodzinie Salvador jest dość nieśmiały. Luis Bunuel, przyjaciel i współautor scenariusz do „Psa andaluzyjskiego” wspominał, że „Był nieśmiałym młodzieńcem o grubym, głębokim głosie, bardzo długich włosach, które potem obciął, na bakier z wymogami dnia codziennego i cudacznie ubrany w bardzo szeroki kapelusz, ogromny fantazyjny krawat, długą marynarkę zwisającą aż do kolan i na koniec onuce”.
Dalí w autobiografii: „Uznała we mnie geniusza, nie wpółobłąkanego, ale zdolnego do wielkiej moralnej odwagi”. Według malarza Gala posiada najbardziej elektryzujące spojrzenie, zakochuje się w niej bez pamięci.
Kiedy jesienią 1929 roku Gala i Dalí zamieszkali w niewielkiej miejscowości Port Lligat, muza artysty postanowiła urzeczywistnić swoje plany. Dzięki wsparciu innego surrealisty, Bretona, którego dobrze znała, zorganizowała Salvadorowi wystawę jego prac. Początki były trudne. Żyli między Paryżem a Port Lligat, zabiegając o kolejne ekspozycje młodego i niezbyt rozchwytywanego wtedy Dalego. Mieli jeden cel – spektakularny sukces.
Gala dyscyplinuje i wspiera kochanka. Tak jak wtedy, gdy Dalí rozpoczyna prace nad „Ponurymi zabawami”, obrazem z realistycznie namalowanymi ekskrementami. Gdy widzi obraz, każe Dalemu przestać malować.
Gala stanowi dla Dalego ostoję, pozuje do kolejnych portretów Salvadora. Dogaduje się z marszandami, galeriami sztuki i dobiera do obrazów Dalego ramy. Robi wszystko, by malarz mógł w pełni poświęcić się surrealizmowi. Uzależniają się od siebie, malarz podpisuje każdego płótno „Dalí i Gala”. W „Dzienniku geniusza” Dalí wyznaje: „Kocham Galę bardziej niż matkę, bardziej niż ojca, bardziej niż Picassa, a nawet bardziej niż pieniądze”.
Pierwszy znaczący sukces? Obraz „Pełzające zegary”, który w 1931 roku szybko zyskuje rozgłos. Para bierze w końcu ślub, a kilka lat później za pieniądze pożyczone od Picassa wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych – miejsca, w którym w ceni się indywidualizm i nowe prądy w sztuce. Podróż okazuje się medialnym sukcesem. Dalí, dzięki podpowiedziom kochanki, kreuje siebie na „ojca surrealizmu”.
Na wystawach pokazują kilka portretów Gali. Jeden z nich – zaskakujący. Żona, muza i kochanka otoczona kotletami. ” Kotlety są przedstawieniem mojego niewłaściwego pragnienia, by uczynić z Gali ofiarę mojego krwiożerczego kanibalizmu. Zdrowiej zjeść zatem kotlety, nawet jeśli są surowe. Uwielbiam moją żonę i kotlety. Nie widzę powodu, by nie malować ich razem” – artysta tłumaczył potem dziennikarzom.
Kolejne zlecenia napływają szybko. Tylko w 1937 roku Salvador maluje „Płonącą żyrafę” i „Sen”, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych, genialnych malarzy.
Nie spoczywa jednak na laurach. Za sprawą Gali, która organizuje mu współpracę z francuską projektantką mody Elsą Schiaparelli, Dalí, dalej się rozwija. Jego kolekcja kapeluszy w formie owoców morza sprzedaje się na pniu, nie wspominając o kostiumach.
Gala i Dalí pracują na markę „Dalí”, prowadzą ekscentryczny tryb życia, w którym nie da się odróżnić, co jest happeningiem, a co prawdą.
II wojnę światową małżonkowie spędzają w Ameryce. Korzystają ze statusu gwiazd, a cały pobyt w Kalifornii spędzają tak jak chce Dalí. Jadają wyłącznie skorupiaki, mówią po francusku, malarz pracuje coraz mniej.
W 1945 roku artysta tworzy kolejny portret Gali. Nad „Galariną” Salvador spędza rok, a kolejne arcydzieła to tylko kwestia czasu. Do każdego kobiecego portretu pozuje mu Gala. Każde płótno niesie ważne przesłanie. Aby uzyskać poparcie dla rządów generała Franco i pojednać się z rodziną Gali, z którą malarz jest skłócony, Salvador maluje „Madonnę z Port Lligat”. Dzięki temu bierze udział w audiencji u papieża, a w trakcie wizyty podkreśla wpływ mistycyzmu na malarstwo.
Lata 60. to dziwny czas w życiu Gali i Dalego. Ona starzeje się, on korzysta z bogactwa.
Dalí obraca się w dziwnym towarzystwie, jednak ciągle jest uzależniony od Gali. Nie nosi przy sobie pieniędzy, nie potrzebuje tak bardzo jak kiedyś żony. W wywiadach nadal deklaruje do niej przywiązanie, dozgonną miłość i wdzięczność, ale w domowym zaciszu dochodzi między nimi do spięć. Główny powód? Wysokie koszty życia Gali, która gigantyczne sumy przepuszcza na coraz to nowszych kochanków.
Salvador nie maluje tak dużo jak kiedyś, dlatego kochanka nakłania go do występie w reklamie leku na problemy żołądkowe. Razem wypuszczają serie litografii i pocztówek, podpisywanych przez mistrza, Gala wynajduje też fałszerza kończącego ledwo zaczęte przez Dalego obrazy. I wtedy świetnie działający przez lata tandem zaczyna się rozpadać.
W wieku 74 lat Gala nie jest tą samą kobietą co kiedyś. Ogranicza swój czas do modlitwy, Dalí postanawia jej pomóc. W Púbol kupuje zamek, w którym oprócz wykonywanych na zamówienie mebli, talerzy i innych przedmiotów malarz umieszcza swoje płótna. Dziś jest w tym miejscu jedno z muzeów mistrza, jednak w czasach gdy w pałacu żyła Gala, jedynie osoby z imiennym zaproszeniem mogły wejść do środka.
W tym czasie Gala poznaje ostatnią wielką miłość, Jeffa Fenholta. Myśli o rozstaniu z Dalim. Gdy umiera w czerwcu 1982 roku, Dalí jest w rozsypce. Przestaje tworzyć, zamyka się w sobie. Chociaż przeżywa Galę blisko o 7 lat, marzy, by śmierć przyszła jak najszybciej. Bo jak twierdzi w wywiadach, bez Gali nic nie jest takie samo.