Jeśli chcielibyśmy wymienić najważniejszych twórców włoskiego renesansu, to najpewniej w pierwszej kolejności przyjdą nam na myśl dwie postaci: Leonardo da Vinci oraz Michelangelo Buonarroti.
Dwaj geniusze rywalizowali przez całe życie o palmę pierwszeństwa w sztuce. W pewnym momencie miało nawet dojść do bezpośredniego starcia, które nie zakończyło się jednak wyłonieniem ostatecznego zwycięzcy.
Malowidła do Sali Rady w Palazzo Vecchio
Mowa oczywiście o przedstawieniach wielkich bitew, toczonych przez Florentczyków, które w 1503 roku zamówił Niccolò Soderini do Sali Pięciuset, czyli najbardziej reprezentacyjnej Sali Palazzo Vecchio we Florencji.
Leonardo miał przygotować malowidło przedstawiające bitwę pod Anghiari. Naprzeciwko jego dzieła miała pojawić się wizja bitwy pod Casciną, autorstwa Michała Anioła.
Nigdy jednak nie doszło do skonfrontowania obu wielkich, a w Sali Pięciuset nie można oglądać przedstawień obu bitew. Dlaczego? Michał Anioł co prawda przyjął zlecenie, ale nigdy nie zrealizował malowidła. Jednym z powodów niewywiązania się z zobowiązania było pilne wezwanie artysty do Rzymu przez papieża Juliusza II. Buonarroti wykonał jednak pełen szkic, który w późniejszym okresie stał się przedmiotem studiów wielu, innych twórców.
A co z obrazem Leonarda? Najpewniej nigdy nie ukończył dzieła. Można jednak spotkać się również z opiniami, że malowidło powstało, jednakże w późniejszym okresie zaginęło. Niektórzy badacze podnoszą również tezę, że fresk Leonarda mógł powstać, ale nie przetrwał próby czasu ze względu na zastosowanie nieodpowiednich materiałów.
Bitwa pod Anghiari znana jest zatem głównie ze szkiców innych artystów. Najbardziej popularny wyszedł spod ręki innego mistrza – Petera Paula Rubensa.
Bitwa pod Anghiari a styl artysty
To, co możemy zaobserwować na zachowanych szkicach w przypadku Bitwy pod Anghiari to olbrzymia dynamika i dramatyzm przedstawienia. Znajdujemy się w samym centrum bitewnego szału. Da Vinci wykazał się świetnym zmysłem obserwacji oraz umiejętnością wprowadzania do dzieła wielkich emocji.
Dla odmiany zachowane szkice Bitwy pod Casciną tchną spokojem i harmonią . Zdaje się wręcz, że o walce nie ma tu mowy, a obraz jest głównie pretekstem do pokazania piękna ludzkiego ciała.
Da Vinci okazał się w tej sytuacji mniej skupiony na uniwersalnym pięknie, z którego jest powszechnie znany, a bardziej zwrócił się w stronę gwałtownych emocji. Stanowi to ciekawy wyjątek w jego twórczości i sprawia, że tym bardziej możemy żałować, że kompozycja nie zdobi finalnie florenckiego ratusza i nie mogła być skonfrontowana z chłodnym i niezmiernie wyrafinowanym freskiem Michała Anioła.