Jego rzeźby przywodzą na myśl prace Magdaleny Abakanowicz. Nieruchome żeliwne postacie patrzą w dal. Wtopione w miejską przestrzeń wyglądają dość surrealistycznie. Ludzkie ciało stanowi dla Antony’ego Gormley’a największą inspirację. Mówi, że jest „najbliższym doświadczeniem materii, jakie kiedykolwiek będę miał i jedynej części materialnego świata, w której żyję”.
Artysta urodził się przedostatniego dnia sierpnia 1950 roku w wielodzietnej rodzinie. Naprawdę nazywa się Antony Mark David, jednak wszyscy i tak nazywają go Antony. Później rzeźbiarz będzie podkreślał, że inicjały AMDG odnoszą się do łacińskiej sentencji „Ad maiorem Dei gloriam – na większą chwałę Boga”.
Na razie uczy się w benedyktyńskiej szkole Ampleforth College. Szuka swojego miejsca. Wyjeżdża do Indii, stamtąd na Sri Lankę i Dominikanę. Zaczyna studiować archeologię, potem antropologię i historię sztuki. Ku niezadowoleniu rodziny rezygnuje z Trinity College w Cambridge.
Przenosi się do Saint Martin’s School of Art, potem zajmuje się rzeźbą. W Slade School of Art poznaje Vicken Parsons. Fascynuje ich sztuka, a gdy Gormley proponuje dziewczynie współpracę, ta jest wniebowzięta. Współpraca polega na modelowaniu postaci i przeciąga się o następne 15 lat.
Dzięki pomocy Parsons Antony może zacząć myśleć o indywidualnej wystawie. Wie, że od tego jak zostaną przyjęte dzieła sporo zależy. Dlatego ekspozycji w Whitechapel Gallery poświęca dużo czasu. Krytycy są zaintrygowani, jednak Gormley wie, że to za mało. Potrzebuje reklamy, dlatego przy każdej nadarzającej się okazji mówi o rzeźbach. Zaskoczonym dziennikarzom oznajmia, że są one „próbą zmaterializowania miejsca po drugiej stronie wyglądu”.
Ludzkie ciało traktuje jak miejsce, nie przedmiot. Identyfikuje je jako stan wspólny dla wszystkich ludzi. W 1994 roku Gormley otrzymuje zlecenie na Anioła Północy. Gigantyczna rzeźba, uważana za północno – wschodni punkt orientacyjny Anglii, nie podoba się mieszkańcom Gateshead. Duży drewniany kloc nie przypomina anioła.
Gormley: „Miejsce na szczycie wzgórza jest ważne i sprawia wrażenie megalitycznego kopca, powierzchnia w ciemności. Ważne jest dla mnie, że Anioł jest zakorzeniony w ziemi – kompletna antyteza tego, czym jest anioł, unoszący się w eterze. Ma atmosferę tajemnicy”. Prace trwają cztery lata. Gormley dzieli czas między plac budowy a atelier, w którym powstają makiety. Jedna z nich zostanie sprzedana na aukcji w 2008 roku za 2.28 miliona funtów.
Rok 1994 jest dla Antony’ego ważny także z innego powodu. Otrzymuje nagrodę Turnera. „Field for the British Isles” jest jednym z najczęściej reprodukowanych dzieł, a Gormley coraz częściej udziela wywiadów. Powtarza: „Jestem zawstydzony i winny, że wygrałem. W momencie zwycięstwa ma się wrażenie, że inni zostali pomniejszeni. Znam artystów, którzy zostali poważnie zrzuceni z nóg przez rozczarowanie”.
W ramach Sydney Biennale tworzy „Asian Field”. Nowe dzieło, mające aktywizować społeczeństwo, powstaje ze 180 tysięcy glinianych figurek w przeciągu zaledwie 5 dni. Gormley nie wykonuje pracy sam, zleca ją 350 osobom. Dzieło pozostaje niezauważone. Antony jest załamany, ale tylko przez chwilę. Potem znów bierze się do pracy nad złożoną z 62 naturalnej wielkości rzeźb „Event Horizon”.
Jeden z krytyków: „Korzystając z odległości i towarzyszących im zmian skali w samej tkance miasta, (Event Horizon – przyp.red.) tworzy metaforę miejskiego życia i wszystkich sprzecznych skojarzeń – alienacji, ambicji”.
Te działania są jednak niczym w porównaniu z „One & Other”, happeningiem, który przyciąga uwagę wielu mediów. Trafalgar Sqaure, jeden z najbardziej rozpoznawalnych londyńskich placów, na czas happeningu pozostaje pusty. Gormley stara się zachęcić do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu. Coraz bardziej pociąga go cyfrowy kubizm. Postacie wykonane z metalowych sześcianów przypominają trójwymiarowe, nieco surrealistyczne rzeźby.
W 2014 roku widzowie BBC Four mogą odwiedzić Gormley’a w atelier. „Expansion Field”, grupa rzeźb złożona z 60 gigantycznych stalowych figurek, zabiera artyście mnóstwo czasu. A przecież trzeba jeszcze zadbać o bezpieczny transport, promocję… Gdy dzieło staje w Zentrum Paul Klee w Bernie, Antony może odetchnąć.
Kolejny rok jest pracowity. Gormley wykonuje 5 naturalnej wielkości rzeźb, umieszcza je w różnych częściach Londynu. Po raz pierwszy jedzie do Nowej Zelandii. „Pobyt”, żeliwna ogromna rzeźba u jednych budzi strach, u innych zachwyt.
Tak samo jest z „Sight”. Projekt złożony z 29 dzieł, wywołuje sporo kontrowersji. Gormley umieszcza rzeźby na niezamieszkałej od 5000 lat greckiej wyspie Delos. Przejmuje stanowisko archeologiczne, co nie podoba się wielu osobom. Na szczęście Ministerstwo Kultury nie zgłasza sprzeciwu. Wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ostatecznie ucina spory. W 2020 roku Gormley „pożycza” rzeźbę Kirklees College. To dla niego niebywałe wyróżnienie; praca znajduje się wreszcie w rodzinnym mieście artysty.
Dzieła Antone’go Gormley’a mogą się podobać lub nie. Ale z pewnością surrealistyczne rzeźby na długo zapadają w pamięci. Bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że w 2008 roku dziennik „The Daily Telegraph” umieszcza Gormley’a wśród 100 najbardziej wpływowych Brytyjczyków?