Pełne koloru, pulsujące życiem kompozycje. Tak najkrócej można scharakteryzować twórczość Stanisława Młodożeńca. Jeden z najważniejszych twórców polskiego neoklasycyzmu urodził się w 1953 roku w Warszawie. Można powiedzieć, że sztukę ma we krwi. W jednym z wywiadów artysta wspomina, że wychował się w domu pełnym książek i obrazów. Jednak największy wpływ na późniejszą twórczość Stanisława miał jego ojciec, Jan. „Jeśli za wybór drogi życiowej można przyjąć decyzję o edukacji w liceum plastycznym, to bezpośredni wpływ miał mój brat cioteczny Paweł i ojciec”.
Brat malarza, Piotr Młodożeniec, dodaje: „Od najmłodszych lat, wraz z bratem wychowywaliśmy się wśród papierów, barw. Cały czas widzieliśmy tatę w pracy. Bardzo nas to cieszyło i chyba przez to zaszczepił w nas miłość do sztuki”.
Jan Młodożeniec, znany grafik, jeden z twórców Polskiej Szkoły Plakatu, autor okładki do „Złego” Leopolda Tyrmanda, zaznajamia synów ze sztuką. Po latach jeden z braci, Piotr powie o nim, że „nikt tak jak on nie czuł koloru”. Podobnie jak dziadek, Stanisław Młodożeniec, autor kilkunastu książek i futurystycznych wierszy, Stanisław junior zakochuje się w futuryzmie i sztuce nowoczesnej. Nikt w jego najbliższym otoczeniu nie jest więc zaskoczony, gdy na początku lat 70. przyszły malarz, plakacista i rysownik rozpoczyna studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej ASP.
Spędza długie godziny w pracowniach Michała Byliny i Jacka Sienickiego, gdzie tworzy kolejne abstrakcje. Młodożeńca, fascynuje zarówno realizm, abstrakcjonizm, malarstwo figuratywne, jak i awangarda 1. połowy XX stulecia, stanowiąca główną inspirację dla wielu dzieł. Zaczyna sprzedawać obrazy.
Jeden z przyjaciół: „Stasiek sprzedał kilka (dwa?) obrazów i akurat dostał sporo pieniędzy. Naprawdę dużo. Wpadliśmy do niego z małym Stasiem Makowskim, jeszcze raczkującym. Zrobiliśmy zdjęcia dziecku, przysypanemu pieniędzmi – jak mówił ten starszy Stanisław, nowo wzbogacony – «na szczęście». Robiłem zdjęcia dużemu Staśkowi, jak rzuca banknotami w powietrze, dwa tu widać. Takie trochę celebrowanie (chwilowego) bogactwa; a trochę też – nietrwałości owego stanu”.
Tylko do 1981 roku Stanisław Młodożeniec organizuje trzy wystawy w Warszawie i Poznaniu. Bierze udział w kilku zbiorowych ekspozycjach, w tym w dwóch edycjach wystaw sztuki niezależnej, prezentowanej w Kościele św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. „Świadectwo obecności” było szeroko komentowane również za granicą.
W tym czasie artysta wyjeżdża na stałe do Nowego Jorku, bierze udział w życiu Polonii. Co jakiś czas Młodożeniec przyjeżdża do Polski, gdzie jak w 1991 roku w warszawskiej Zachęcie pokazuje kilka płócien na zbiorowych wystawach. Ekspozycja „Jesteśmy” ukazuje życie artystów na emigracji i świat widziany ich oczami, a prace Młodożeńca zachwycają publiczność.
Na pytanie co interesuje malarza w stolicy, Stanisław oznajmia: „W Warszawie interesuje mnie to, co zachowało jeszcze ducha tego miasta, tak jak je zapamiętałem. Sporo rzeczy zmieniło powłokę, wiele z nich wygląda świetnie, na przykład tu obok nas – Krakowskie Przedmieście. Ale wiele traci swój charakter. Mnie interesują te, które jeszcze go nie straciły. Parki, Wisła, działki, zajezdnia tramwajowa, szyldy”.
Główne inspiracje? Miasto w nieustannym ruchu, zwłaszcza Nowy Jork, w którym od kilkunastu lat tworzy kolejne, niezwykle spójne kompozycje. Pulsujące reklamami, dynamicznymi zmianami i pośpiechem miasto jest zupełnie inne niż na obrazach zagranicznych futurystów.
W przeciwieństwie do płócien, np. Edwarda Dwurnika, Młodożeniec posługuje się reporterskimi ujęciami scen, wykonanymi z fotograficzną wręcz precyzją. Łączy kulturę masową z codziennością, uzyskując w ten sposób nietuzinkowy portret psychologiczny miasta. Niektóre twarze postaci jak i elementy architektoniczne Młodożeniec upraszcza, inne uwypukla, dzięki czemu postacie stwarzają wrażenie, że są wiecznie w ruchu.
Choć artysta tworzy w wielu technikach, najczęściej wykorzystuje farby olejne. „Bywa, że eksperymentuję, mieszam je z akrylami, grafitem, popiołem, piaskiem, różnymi miksturami, żelami. Lubię technikę encaustic – pigmenty kolorowe mieszane z woskiem pszczelim”. Młodożeniec oprócz tworzenia kolejnych płócien, zajmuje się też rysunkiem i plakatem, a ich cechą wspólną jest szybka, nerwowa kreska. Jego dzieła cieszą się niesłabnącą popularnością – jedynie w 2012 roku sprzedano 34 prace artysty, wartość poszczególnych dzieł stale rośnie.
Młodożeniec, który od 1983 roku na stałe mieszka w Nowym Jorku, współpracuje z wieloma polskimi i amerykańskimi galeriami, regularnie tworzy nowe obrazy.
Tak jest m.in. na wernisażu w nowojorskiej galerii Klimat na East Village, gdzie Stanisław pokazuje wyłącznie 2 duże płótna – jedno ukazujące Nowy Jork, drugie „Plaża nad Wisłą”. Stanisław Młodożeniec gustuje w małoformatowych obrazach, co pozwala mu pracować nad kilkoma dziełami równocześnie. Deklaruje: „Posługuję się bardziej pismem obrazkowym niż mówionym”.
Artysta współpracuje z kilkoma galeriami sztuki i muzeami, np. galerią Touch of Art, TABOT, TADEO, Art in House, BWA w Sopocie, Galerią na Hożej, Muzeum im. Xaverego Dunikowskiego w Warszawie.
Stanisław Młodożeniec, malarz zafascynowany neoklasycyzmem, szybko zrozumiał, że tylko sztuka wywołująca emocje ma szansę poruszyć widza. I choć dziś artysta inspiruje się głównie ulicami i życiem Nowego Jorku, jego prace coraz częściej są rozpoznawalne poza Stanami Zjednoczonymi. Powód do dumy? Z pewnością.